środa, 24 lipca 2013

II Neon



Obudziły mnie dźwięki dochodzące z kuchni, czyżby mama postanowiła zrobić śniadanie.  Włożyłam mój puszysty szlafroczek i zeszłam na dół.  Mieszkam tylko z mamą, nie mam rodzeństwa. Ojca nigdy nie poznałam, rodzicielka powiedziała, że zginął w wypadku samochodowym, gdy była ze mną w ciąży. Do szesnastego roku życia wydawało mi się,  że któregoś dnia przejdzie przez drzwi uśmiechnie się do mnie pełny ojcowskiej miłości uśmiecham i będę wiedział to właśnie jest mój tatuś. Powie mi, że był tajnym agentem, że dla mojego i mamy bezpieczeństwa nie mógł utrzymywać z nami kontaktów. Ech  marzenia dziecka. Nasz domek był malutki na dole znajdował się niewielki salon, kuchnia i malutka łazienka.  na górze znajdowała się tylko moja sypialnia, mamy i łazienka.  Za domem ogródek którym się zajmowałam. Uwielbiałam to sadzić coraz to nowe krzewy, kwiaty. I wylegiwać się w słońcu na przyciętym trawniku.
- Dzień dobry - powiedziałam wchodząc do kuchni.
- dobry - odpowiedziała mamuśka.
- dobry humorek mamy - zaśmiałam się, nalewając sobie soku do szklanki. Siadłam przy ladzie.
- dzisiaj sobota córeczko - odparła.  Nakładając mi naleśniki z owocami, pycha. czasem mam wrażenie,  że ona bardziej cieszy się z weekendu niż ja. 
- późno wróciłaś ? - spytała, z jej wspaniałym wyczuciem czasu, oczywiście miałam pełną buzię. 
- przed północą - odpowiedziałam po przełknięciu.
- dzisiaj przyjdzie do mnie Clarisa - poinformowała mnie - robimy sobie maraton filmów z Huge Grantem. Dołączysz?  - dodała. Zaczęłam się śmiać. Kocham ją,  ale jej gust filmowy jest beznadziejny.
- nie dzięki,  ja i Duśka idziemy do klubu. -  odpowiedziałam. Mama przytaknęła, spodziewając się takiej odpowiedzi. Siedzenie z nimi jest w porządku,  ale nie zdzierżę oglądania tych głupich filmów. 
- Zaprosiłaś już kogoś na urodziny?  - Spytała,  pokręciłam głową.
- Ale to już za tydzień - oburzyła się, zmieniając wysokość głosu.
- Mówiłam,  że nic nie robimy - powiedziałam kończąc śniadanie. 
- To  twoje dwudzieste urodziny - drążyła dalej.  
- Nie chce kolejnego wypadku mamo - próbowałam zakończyć dyskusje.  Co roku odkąd  pamiętam w moje urodziny kończą się tragicznie.  W zeszłym roku skończyłam ze złamaną noga, bo spadłam  ze schodów.  W osiemnaste urodziny potrącił mnie samochód.  Jakby ktoś dosłownie próbował mnie zabić. 
-Jak tam chcesz - poddała się. Spojrzałam na nią z pod rzęs. Coś za łatwo odpuściła. Jakbym jej nie znała dwadzieścia lat to bym pomyślała,  że mnie posłucha. Nie do czekanie oczywiście,  że zrobi po swojemu.

- Rose, idź do baru  i przynieś nam drinki – powiedział do mnie Etan. Spojrzałam na niego spode łba. Jesteśmy przyjaciółmi, ale bez przesady nadal  to ja i Duśka jesteśmy tu dziewczynami. Po za tym dopiero co siedliśmy. Piękny sobotni wieczór postanowiliśmy spędzić na West Endzie, w jednym z naszych ulubionych Clubów . Lampy UV rozświetlały lokal, jeśli niebieski półmrok można nazwać rozświetleniem. Dj zapuszczał dzisiaj muzykę w stylu House. Ludzie wymalowani fluorescencyjną farbą tańczyli na parkiecie. Nazwa „Neon” bardzo pasuje do tego miejsca.
- Ale z ciebie dżentelmen od siedmiu boleści – powiedziała Duśka zanim ja zdążyłam zareagować.  Etan ciemny blondyn, o zielonych oczach. Przystojny trzeba to powiedzieć, dwa lata młodszy od nas koleś. Jak dla mnie ma totalnie nasrane w bani.  Zaczęliśmy się przyjaźnić chyba w momencie, gdy z Klaudiom  uratowałyśmy go przed wylądowaniem w śmietniku, głupia zabawa chłopaków z drużyny Rugby. Potem zaczął za nami chodzić jak szczeniak.
- Wiesz zaczynam żałować, że ci pomogłyśmy – wytknęłam.  Wydoł wargi, jak dziecko.
- robie eksperyment – poinformował nas.
- Na temat czego? – spytałam
- Powiem wam jak wrócisz – odpowiedział, westchnęłam i poczłapałam do baru.  Przynieść trzy drinki mając do użycia tylko dwie ręce. Jednak poradziłam sobie, zręcznie omijałam bawiących się ludzi. Tych tańczących i tych którzy mimo ciągle wczesnej pory walczyli z grawitacją.  Postawiłam drinki na stoiku i odtańczyłam szybki taniec radości.
- A ty wypiłaś coś bez nas? – spytała Dusia, gdy już siadałam.
- Spójrz na to – odpowiedziałam wskazując na moją bluzkę. Brwi zarówno Etana jak i Duśki prawie się złączyły, ze zdziwienia.
- Nic tam nie ma – poinformowałam mnie Etan.
- No właśnie, nic nie ma – odparłam radośnie.  Klaudia spojrzała na mnie jakbym potrzebowałam psychiatry.  - Nie rozlałam na siebie drinków – wytłumaczyłam.
-aha – powiedziała tylko jakby nie było to nic zaskakującego, westchnęłam.
- Okej Etan o co chodziło w twoim „eksperymencie” ? – spytałam podkreślając palcami cudzysłów  słowa „eksperyment”.  Etan uśmiechnął się, a Klaudia nadstawiła ucha.
-  Na lewo od baru,  pod ścianą stoi koleś, który obserwuje każdy ruch Rose – poinformował nas Etan. Nasze głowy od razu obróciły się w tamtą stronę.
- Ten z ciemnymi włosami i w skórze? – spytała moja przyjaciółka zanim ja zlokalizowałam osobnika. Etan przytaknął. Wciągnęłam ze świstem powietrze, odnalazłszy kolesia o którym mówił blondyn.  Brunet w czarnej kurtce stał beztrosko oparty o ścianę z rękami w kieszeni. Bardzo ciemne oczy świdrowały mnie na wskroś i jego arogancki uśmieszek sprawił, że zadrżałam.  Ale nie to mnie najbardziej zaszokowało. To był dokładnie ten sam facet, którego widziałam w nocy na ulicy. Nie mógł być zwykłym omamem.
- Co się dzieje?  - spytała Dusia. Przeniosłam na nią wzrok.
- Dziś nocy obudziłam się, bo śnił mi się koszmar – zaczęłam, - Wyjrzałam przez okno i on tam stał i patrzył na moje okno – opowiedziałam. Moi przyjaciele spojrzeli na mnie z niedowierzaniem.
-  nie mówisz poważnie ? – spytał Etan
- Mówię – odpowiedziałam – wydawało mi się, że to przywidzenie wiesz taka senna mara, jak ci się tyle co po przebudzeniu wydaje, że widzisz coś czego nie ma. Ale przecież nie mogła mi się przywidzieć ta sama osoba, która teraz nas świdruje swoim wzrokiem – wyjaśniłam. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Jakby szukając rozwiązania sytuacji. Próbowałam sobie wyjaśnić jak to jest możliwe. Co właściwie się dzieje.
- Okej robimy tak. Dopijamy nasze drinki jak, gdyby nigdy nic, poczym zbieramy się i od prowadzamy cię domu – wyjawiła mam swój genialny plan Klaudia. Etan przytaknął, a ja wlepiłam swój wzrok w moją pasoe z sokiem pomarańczowym.  

Statystyka